Pewnego dnia podczas swych wędrówek Konfucjusz spotkał dziecko, które na środku drogi budowało zamek z gliny i kamieni. Konfucjusz kazał zatrzymać konie i zapytał chłopca:
-Dlaczego nie odsuwasz się przed moim wozem?
– Zawsze mi mówiono – odparto dziecko z pewnością siebie -że to wozy omijają miasta, a miasta nie usuwają się przed wozami.
Konfucjusz zdumiony wysiadł, zbliżył się do dziecka i zapytał:
– Jak to jest, że ty, taki miody, masz w sobie tyle mądrości? Chłopiec odpowiedział:
– Trzy dni po urodzeniu dziecko odróżnia ojca od matki. Trzy dni po urodzeniu zając biegnie przez pole. Trzy dni po urodzeniu ryba pływa w rzece. To zwykła rzecz. Nie ma w tym żadnej mądrości.
– Kim jesteś? Gdzie mieszkasz?
– Nie mam imienia – odpowiedział chłopiec. – Mieszkam w domu wiatru.
— Chciałbym chwilę pospacerować z tobą. Zgadzasz się?
– W domu, odpowiedziało dziecko- mam szacownego ojca, któremu muszę służyć, matkę, którą muszę, karmić, starszego brata, którego rad muszę słuchać, młodszego brata, którego muszę chronić i uczyć. Jak mam znaleźć czas na spacery z tobą?
— Wydajesz mi się nadzwyczajny — powiedział Konfucjusz. — Chcesz, byśmy razem zrównali świat?
— Po co zrównywać świat? Gdybyśmy spłaszczyli góry, ptaki nie miałyby, gdzie mieszkać. Gdybyśmy zasypali rzeki i jeziora, ryby nie miałyby już głębin, w których mogłyby się kryć. Gdybyśmy przepędzili władców, ludy kłóciłyby się bez końca to, gdzie jest dobro, a gdzie zło. Gdybyśmy przepędzili bogów, powróciliby . Świat jest tak rozległy. Jak można go zrównać?
Rozmawiali jeszcze długo, Konfucjusz zadał jeszcze dziecku kilka pytań i otrzymywał nieoczekiwane odpowiedzi. Z kolei dziecko zapytało jego:
— Ile jest gwiazd na niebie?
– Mogę mówić tylko o rzeczach,które mam przed oczami powiedział Konfucjusz.
– W takim razie – ile masz włosków w rzęsach?
Konfucjusz uśmiechnął się i nie odpowiedział. Przemówił do tych, którzy mu towarzyszyli:
– Trzeba się obawiać młodych. Młode pokolenia będą może tyle warte co dawne.