Po śmierci starego króla dwaj bracia podzielili między siebie królestwo i każdy zarządzał po swojemu. Starszy rządził tak samo jak ojciec. Młodszy natomiast usiłował zmienić to, co wydawało mu się niesłuszne. Po upływie jakichś dwudziestu lat zaprosili się nawzajem do swoich królestw. Starszy, ledwie wjechał do kraju brata, musiał uznać, że drogi są tam lepiej utrzymane, administracja wydajniejsza, domostwa bardziej eleganckie i zadbane, a ludzie radośniejsi.
— Jak to zrobiłeś? — zapytał brata. — Można by rzec, że w twoim królestwie ludzie pracują dwa razy więcej niż u mnie. Jakim cudem do tego doszedłeś?
— To nie jest tak, że ludzie pracują dwa razy więcej. Mężczyźni i kobiety pomagają sobie nawzajem i dzielą między siebie te same zadania. Od najmłodszych lat dziewczynki i chłopcy chodzą do szkoły, żeby się uczyć. I tym sposobem mamy lekarki, architektki czy prawniczki…
— Jak to? Kobiety są lekarzami i prawnikami? Więc nie siedzą w domu, żeby usługiwać mężom?
— Nie — odparł młodszy brat — i niektórzy moi ministrowie są kobietami. Starszemu bratu wydało się to czymś zupełnie nadzwyczajnym i wspaniałym. Jednakże kiedy wrócił do swojego królestwa, postanowił niczego w nim nie zmieniać. Za dużo wstrząsów jak dla niego!
„Co mi tam — rzekł do siebie — moi spadkobiercy postąpią, jak będą chcieli. Ale ja sam nie zmienię nic z tradycji naszych ojców”.
Opowieść orientalna