Pewien wyzwolony z niewolnictwa obywatel rzymski osiągał z małego poletka zbiory znacznie obfitsze niż jego sąsiedzi. Ci tymczasem, mając o wiele więcej ziemi, nie zbierali z niej nawet połowy tego, co wyzwoleniec. Zżerała ich z tego powodu wielka zazdrość. Skończyło się na tym, że oskarżyli go o czary i magię, z pomocą których miał rzekomo ściągnąć na swoje pole plony sąsiadów. Wyzwoleniec został pozwany przed sąd w Rzymie. Lękał się skazania, ale przybył na forum zaprzęgiem, który ciągnęły doskonale utrzymane woły, przybył z pługami, z ciężkimi lemieszami i ze wszystkimi swymi narzędziami pracy.
– Patrzcie, Rzymianie, oto moje czary… – powiedział do zgromadzonych.
-Nie mogę wam pokazać ani sprowadzić tutaj mojego zmęczenia, ani nieprzespanych nocy, ani mojego potu. Wyzwoleniec został jednogłośnie oczyszczony z zarzutów i mógł spokojnie powrócić do pracy.
opowieść rzymska