Pewnego dnia, jak mówi legenda, wybuchł ogromny pożar lasu. Wszystkie zwierzęta, przerażone i przygnębione, obserwowały bezradnie tę klęskę żywiołową. Ruszył się tylko mały koliber, poleciał po wodę i nabrał kilka kropli do dziobka, żeby polać ogień. Po pewnej chwili pancernik, rozdrażniony jego śmiechu wartymi poczynaniami , powiedział:

— Ty, koliber! Zwariowałeś? Myślisz, że tymi kroplami wody ugasisz Pożar?

– W każdym razie – odpowiedział koliber – robię co do mnie należy, to jest mój wkład.

 

Pierre Rabhi

 

lub inaczej

Pewien człowiek wędrował z pochyloną głową wzdłuż plaży. Od czasu do czasu podnosił coś z piasku tuż przed nadpływającą falą — nie wiadomo, co — i rzucał to daleko w morze. Jakiś spacerowicz, który  obserwował  go z zaciekawieniem, podszedł do niego i zapytał:

– Co pan robi?

— Widzi pan przecież — odpowiedział tamten — oddaję oceanowi jego rozgwiazdy. Wyrzucił je przypływ i zostały tu, na piasku. Muszę je wrzucić z powrotem do wody, bo umrą.

— Przecież na tej jednej plaży — zauważył spacerowicz — są tysiące rozgwiazd. A na wszystkich brzegach codziennie osiadają miliony, których nie będzie pan mógł g uratować! Taki ich los.
Nic pan nie może zmienić.

Człowiek podniósł rozgwiazdę, potrzymał ją chwilę w ręce… Szepnął:

— Tak, zapewne ma pan rację. Odrzucając rozgwiazdę w fale, dodał jednak:

— Ale dla niej to wszystko zmienia.

 

Henry Gougaud