Hassan kochał swoją matkę z wielką czułością, a swoją żonę, Leilę, z wielką namiętnością. Jednak Leila nie kochała matki Hassana, o którą była szaleńczo zazdrosna. Bezustannie zadręczała męża żądaniami. „Gdybyś mnie naprawdę kochał, nie zniósłbyś tego, by inna kobieta dyktowała mi swoje prawa pod naszym dachem”.
I Hassan wygnał matkę z domu.
„Gdybyś mnie naprawdę kochał, nie odwiedzałbyś już więcej tej kobiety, która potajemnie mnie oczernia”.
I Hassan, chociaż bardzo cierpiał, już nie składał wizyt swojej biednej matce. Zazdrość Leili nie miała jednak granic. I pewnego dnia zażądała od Hassana najbardziej okrutnego dowodu miłości:
„Gdybyś mnie naprawdę kochał, zabiłbyś tę kobietę, która mnie dręczy dniami i nocami, i przyniósłbyś mi jej serce”.
Hassan wziął szedł do swojej matki i wyrwał jej serce. A kiedy, płacząc, niósł je do ukochanej, potknął się o kamyk i serce upadło na ziemię. Wtedy z zabrudzonego przydrożnym pyłem serca wydobył się cichy głosik, który zapytał go:
„Hassanie, syneczku, czy nic ci się nie stało?”.
Legenda arabska