Którejś wiosny chiński wieśniak kupił na targu wspaniałą młodą klacz. Wydał na ten cel wszystkie swoje oszczędności. Niestety, ledwo umieścił ją w zagrodzie, a jeszcze tej samej nocy przeskoczyła barierkę i uciekła w kierunku granicy z Mongołami, z którymi Chińczycy nie byli w zbyt dobrych stosunkach. O tym, żeby biec na jej poszukiwanie, nawet nie było co marzyć. Wszyscy sąsiedzi przyszli go pocieszać. Ale wieśniak ów był mędrcem i umiał z filozoficznym spokojem znosić przeciwności losu. Czasami chmury na niebie przynoszą dobroczynny dla upraw deszcz. Z nieszczęścia rodzi się czasem szczęście. Zobaczmy, co życie przyniesie! Kto wie, co z tego wyniknie?
I rzeczywiście, kilka dni później klacz wróciła w towarzystwie wspaniałego mongolskiego ogiera. Cała wieś przyszła go podziwiać, a wieśniakowi gratulować pomyślnego zrządzenia losu.
Może miałem szczęście! Ale któż zna istotę rzeczy? Słońce, które nam świeci, może także nas spalić. Przyszłość pokazała niestety, że miał rację. Jego syn dostał bzika na punkcie ogiera, całymi godzinami próbował go ujarzmić i dosiąść. Ale zwierzę było narowiste. Jednym wierzgnięciem zrzuciło chłopaka na ziemię, łamiąc mu nogę. Sąsiedzi stanęli u jego wezgłowia… i od razu zaczęły się rozmowy o prześladującym wieśniaka pechu. Żniwa były tuż, tuż. Ze złamaną nogą jego syn nie będzie mógł mu w niczym pomóc. Ale wieśniak odpowiedział im mądrze:
Ten świat wiecznie się zmienia. Kto wie, czy nieszczęścia nie stają się błogosławieństwami? Pomyślcie o lawie wulkanicznej, która wszystko niszczy, ale daje nam żyzną glebę.
Jeszcze zanim zaczęły się żniwa, wybuchła wojna z Mongołami. Wszystkich młodych ludzi powołano pod broń, naturalnie z wyjątkiem leżącego w łóżku syna wieśniaka. Był on jednym z nielicznych, którzy przeżyli wojenne rzezie… Złamana noga uratowała mu życie!
Bajka chińska